niedziela, 29 marca 2009

przebiśniegi



Dawno tak nie pragnąłem wiosny jak w tym roku. Tymczasem zima trwa i trwa, atakując lodowatym deszczem, śniegiem i wiatrem halnym. Infekcji, zapaleń i stanów gorączkowych końca nie widać. Według kalendarza wiosna trwa. Zatem żegnamy siermiężne dźwięki shoegazu. Nie mam już również powodów do rozmarzeń przy dream popie. Koniec. Sezon letni 2009 będzie najlepszy, parafrazując słowa Karu to koniec ery emo. I tak będzie, wierzę w to (zawsze się ma takie nastawienie jak siedzi się tydzień w domu). Taką radosną wiosenna jaskółką wydaje się być nowa płyta zespołu Phoenix - Wolfgang Amadeus Phoenix (oczywiście się jeszcze nie ukazała). Tytuł przekorny i zabawny, a muzyczna zawartość to czysta radość, witalność, pozytywna energia (sic!) i "nadzieje na przyszłość". Generalnie mega wesoło i co najważniejsze, przebojowo. Nie byłbym sobą gdybym nie dodał, że Phoenix to francuski zespół. Jakby ktoś nie wiedział. Dobra, bełkotu ciąg dalszy. Kolejną jutrzenką przyszłości jest debiutująca załoga The Pains Of Being Pure At Heart. Ich muzykę pozwolę sobie określić szeregiem tagów: wtórność, MBV przed Loveless, lato, wakacyjna miłość, plaża. No i najważniejsze: wystąpią na Offie, obok Jeremego. I tu chciałbym serdecznie podziękować panu Arturowi Rojkowi (tak, to dzięki mnie JJ zagra w Mysłowicach).

4 komentarze:

karutek. pisze...

gdzie zdjęcie woskowiny z ucha? albo chociaz Twojej mordki w czapce-uszance?

Charles Dodgson pisze...

nie ma. postanowiłem, że będzie to blog muzyczny.

ha. pisze...

haha! doskonała ryc. !
szkoda, że wczoraj się nie mogłeś pojawić było wybornie!

Charles Dodgson pisze...

no, słyszałem, że brakowało tylko stęgi i mnie.