środa, 9 września 2009

wystawa retrospektywna

Zmuszony przez remont do przekopywania się przez sterty papierów, książek, zdjęć i gazet, natknąłem się na prawdziwe perły. Dwie teczki, pachnące pastelami olejnymi i kredkami świecowymi, z uroczą adnotacją "rysunki Damiana". Jeszcze wczoraj dałbym sobie rękę uciąć, że wszystkie moje pracki z dzieciństwa przepadły gdzieś w czeluściach historii. Postanowiłem podzielić się najlepszymi, a selekcja nie była łatwa.

Laurka na dzień mamy lub taty, albo na walentynki. Co mnie w niej ujęło? To, że tak samo jak rodziców kochałem tofi i lody.

A to klasyk gatunku. Pamiętam doskonale moment tworzenia tego wiekopomnego dzieła polskiego rysunku. Rok 93, miałem 5 lat. Moja ciotka namówiła mnie na przerysowanie dziewczynki z obrazka, który wisi u dziadków do dziś. Po obejrzeniu rodzice stwierdzili, że mam talent.

Portret taty. Aktu tworzenia nie pamiętam, ale muskulatura pierwsza klasa. Bardziej interesujący wydaje się być rysunek an drugiej stronie kartki:

Ja nie wiem. Czy naprawdę utożsamiałem ojca z diabłem?


I na koniec: Ja i moja rodzina.

Dziękuję.

5 komentarzy:

karutek. pisze...

płaczemy. jesteś wielkim artystą.

Charles Dodgson pisze...

byłem. do siódmego roku zycia.

wmk pisze...

absolutnie pieknie tego byczka (zdjecie rodzinne) stojacego na dwoch przednich kopytkach (z tylnimi fikajacymi w gorze) nabazgrales.

Michal Stefanow pisze...

siemień na hardkora

ha. pisze...

portret rodzinny naprawdę piękny.